piątek, 17 kwietnia 2009

Właśnie zauważyłem, że moje pomysły artystyczne sięgają cały rok do przodu… Wiem co chcę zrealizować 2 kwietnia 2010 roku, 30 grudnia 2009 czy na początku sierpnia tego roku… Wszystko to niby odleglejsze jedno od drugiego, ale już dziś kończąc przygotowania do Werniksu, układam w głowie te kolejne projekty… Za szybko, żeby o nich mówić po imieniu, ale chcę o tym napisać… napisane ma większą wartość niż tułające się po głowie, no i większa mobilizacja… Też nie wiadomo co się po drodze wydarzy, w między czasie może zawsze coś jeszcze wskoczyć do kalendarza. Wiem jednak, że takie działanie daje mi sens życia, wiem co chcę robić, czego się muszę nauczyć, żeby lepiej to wszystko realizować. Uczy podejmowania wyzwań ze swoich marzeń, pomysłów, które na pierwszy rzut oka wydają się mało realne do realizacji. Okazuje się, że nic bardziej błędnego, jeżeli się mocno wierzy i idzie własną drogą, to wszechświat nam sprzyja – jak to pięknie ujął Coelho w Alchemiku…







Powtórzę wcześniej już pisane przeze mnie słowa:


szczęście

to nie mieć nic

i wiedzieć

ile to daje

możliwości…


Większość ludzi uważa, że tylko wtedy będziemy szczęśliwi, gdy życie spełni nasze warunki; że odnajdziemy sens i miejsce na Ziemi dopiero wtedy, gdy pojawi się ukochana osoba, zrobimy zawrotną karierę albo gdy odbędziemy podróż dookoła świata. Uzależniając nasze szczęście od spełnienia wyobrażeń o tym, co powinno się wydarzyć, śnimy nasz niespełniony sen o szczęściu.

Od tysięcy lat hołubimy nasze ulubione poglądy na temat miłości, przyjaźni, radości i zbawienia, i ciągle jesteśmy nieszczęśliwi.


Kiedy człowiek czuje się zagubiony i chce coś zrobić ze swoim życiem, chce coś zmienić w swoim życiu, chciałby dostać "złoty środek", żeby mu się udało. Bez męczenia się, bez pracy nad sobą, żeby tylko się stało i było dobrze... żeby być szczęśliwym...

Tak kształtuje się "analfabetyzm życiowy", brak umiejętności podejmowania decyzji, wyciągania wniosków, uczenia się i doświadczania. „Uważaj”, to jest najważniejsze słowo – przewodnik, „uważaj na to co jest…” - to nic innego jak drogowskaz w przemijaniu… „uważaj na to co jest wokół ciebie” to nasze życie, nasze przemijanie, które wbrew wszystkiemu i mimo wszystko ma sens… ma sens…

Każdy dzień w życiu jest najważniejszy w danej chwili, przeszłość i przyszłość w tej właśnie chwili nie mają znaczenia, ale teraźniejszość, decyzje teraz popełniane mają wpływ na przyszłość, dlatego tak ważne jest skupienie się właśnie na tej chwili. Na budowaniu swojej drogi, którą będziemy mogli podążać. Tutaj żadna mapa nie jest potrzebna, a rzekłbym nawet bezużyteczna, bo każdy ma swoją mapę, jedyną, osobną dla każdego człowieka i nie da się jej skopiować, tak samo jak nie da się skopiować życia innego człowieka. Skupienie się właśnie w tej chwili jest też ważne z uwagi na błędy jakie popełniliśmy w przeszłości, do naszej podświadomości musi dotrzeć informacja o doświadczeniach własnych, emocjach i przeżyciach. Nie powinniśmy ich jeszcze raz przeżywać, bo to bezsensu, ale racjonalnie oceniać i wykorzystywać w kolejnych zmaganiach na własnej drodze...


Więc jak być szczęśliwym? Odpowiedź na to pytanie zawarta jest w opowieści o pewnej rybce:


Rybka ta, przepływając pod mostem, zauważyła stojących na nim ludzi. Przystanęła zaciekawiona i zaczęła nasłuchiwać, o czym też rozmawiają. A ludzie właśnie rozprawiali o cudownych właściwościach wody: o tym, że gasi pragnienie, że paruje, a potem opada z deszczem; że choć zamienia się w mgłę, lód albo śnieg, to w istocie jest zawsze tą samą wodą, że potrafi żłobić głębokie korytarze i omijać przeszkody, że cierpliwie drąży skałę i zawsze zmierza do morza. Te rozważania niesłychanie poruszyły wyobraźnię rybki. Czym prędzej popłynęła więc do rybiej starszyzny i rzekła podekscytowana: "Słuchajcie! Dwóch ludzi stało na moście i rozmawiało o jakiejś cudownej substancji, którą nazywali wodą!".

Opowiedziała wszystko dokładnie, wprawiając w osłupienie wiekowe ryby, które poleciły jej, aby jak najszybciej udała się na poszukiwania tej tajemniczej substancji. Wyruszyła więc i bardzo długo nie wracała. Wiele ryb z ławicy zdążyło w tym czasie umrzeć albo wpaść w rybackie sieci. W końcu jednak dzielna rybka powróciła. Wyglądała na szczęśliwą, ale zachowywała się dziwnie i tajemniczo. "No i co?! - pytały zaciekawione ryby. - Znalazłaś tę wodę?!"

"Znalazłam - odparła rybka. - Ale nic wam więcej nie powiem, bo i tak mi nie uwierzycie".



Tak jak nam trudno uwierzyć, że to, czego szukamy, znajduje się bliżej niż czubek naszego nosa. Żeby tego doświadczyć, wystarczy mieć oczy i uszy otwarte. Zwykle jednak - jak powiedział Alchemik do pasterza Santiago - ludzie widzą rzeczy nie takimi, jakimi one są, lecz takimi, jakimi chcą je widzieć…


O mnie: Jestem romantykiem. Dla mnie jeśli sztuka nie dotyka czegoś w naszej duszy, jest bezużyteczna. Sztuka jest przeżywaniem tego co we mnie, jest oddawaniem siebie, obnażaniem swoich uczuć i emocji... Każde skończenie obrazu jest dla mnie ogromnym przeżyciem emocjonalnym, w epoce komputerów można powiedzieć, że zawieszam się... i wyciszam. Czuję się tak jakbym był w środku obrazu.


Moim zdaniem sztuka właśnie na tym polega, gdy spojrzysz na obraz to chciałbyś tam być, wciąga cię swoją magią… To jest właśnie tajemnica malarstwa…

Powstały kolejne obrazy, jako seria nazywana przeze mnie – karkonoską otoczką… Projekt – werniks odbywa się w Strzesze, w Karkonoszach, więc obok obrazów stricte na temat whartonowski, powstają obrazy związane ze strzechą i Karkonoszami… olejne miniaturki, choć ostatnio trafiła się Wenecja a obok mnie stoi szkic do aniołka w oknie – ale to już motyw do kolejnego, sierpniowego projektu…

Tymczasem sza…

Aaaa… zapomniałem o żydku na konkurs… wiesz Jarek, że cały czas go przerabiam, a muszę wysłać do końca kwietnia, dzisiaj byś go nie poznał… Wyrzuciłem kałamarz i pióro, karafkę i szklankę… zamiast księgi jest teraz drewniana, mahoniowa szkatułka, nie ma świeczki… i cały obraz wrzuciłem w większy cień, trochę jakby rembrandtowski… chyba jednak wrócę do świeczki, bo potrzebuję więcej światła, to już będzie ostatnie podejście. W następnym tygodniu chyba będę mógł wrzucić tutaj zdjęcie… i w końcu go wysłać…

Męczy mnie jeszcze pokój Szwejka od strony okna… ale o tym już na werniksie…