piątek, 19 grudnia 2008





Żyjesz, kiedy widzisz,
kiedy słuchasz,
kiedy wąchasz,
kiedy smakujesz,
kiedy pieścisz i rodzisz,
kiedy mówisz,
kiedy myślisz,
kiedy utrzymujesz równowagę,
czyli kiedy czujesz i kiedy się boisz.
Pozbądź się "kiedy",
a przekonasz się
czym jest to
co kiedy!







Za kilka dni zaczynam 34 rok życia (kalendarzowy), w końcu muszę się stać dojrzały. Facetowi po trzydziestce nie wypada popełniać tyle błędów i głupot... We wcześniejszym okresie mojego życia mogą ogólnie rzecz biorąc, powiedzieć, że myślałem mniej perpsektywistycznie. Teraz staram się kreować swój świat dokonywać słusznych wyborów, mam taką przynajmniej nadzieję…
Zrozumiałem, że wiedza, bardzo dużo pomaga w codziennej pracy. Wróciłem do nauki, mądrzejszy o wiele ciekawych spostrzeżeń i wniosków….



Złapałem właściwą perspektywę w ocenie rzeczywistości, teraz wiem, że nie wszystko jest ważne. Wiem, że pieniądze i pogoń za nimi jest najgorszą głupotą obecnych czasów. Człowiek zapatrzony tylko za ile, po ile traci poczucie prawdziwego życia…



Żyjemy w czasach, w których „równouprawnienie” rodzi pobłażliwość dla nieuctwa i głupoty. Potężny moloch mediów bez problemu stwarza z zera – mędrca i bohatera, który staje się wzorem dla milionów maluczkich. Ponieważ wzorce te mają charakter czysto zewnętrzny – ubiór, uczesanie, tryb życia, maniera mówienia i mędrkowania – bez wysiłku można szybko poczuć się kimś ważnym i znaczącym…



Gdzie te czasy, w których aby osiągnąć uznanie potrzebne były lata nauki i pracy? Gdzie te czasy, w których istniał kult ludzi wybitnych pod względem kompetencji i mądrości? Teraz ludzie zachwycają się spryciarzami i hucpiarzami. Gdzie te czasy, w których wstyd było się przyznać, że nie zna się Szekspira lub Mozarta?



Dzisiaj, niektórzy, nie tylko nie czują żadnego wstydu z tego powodu, lecz okazują coś w rodzaju dumy, że nie traci się czasu na takie głupoty. Trudno takim ludziom wytłumaczyć, jak dużo tracą z prawdziwego życia, wiodąc swój upośledzony żywot wśród muzycznej sieczki, telenowel i podrzędnych czytadeł. Ilu rzeczy w życiu nie zrozumieją i nie przeżyją. Najgorsze jest to, że owe prostackie życie staje się bardzo agresywne. Za delikatną uwagę, że ktoś jest „niedouczony” (czytaj „ciemny”), można dostać w twarz (czytaj „po ryju”), a populistyczna telewizja, zalewająca teledurniejami (jak to ładnie określił Stanisław Tym), utwierdza ich w przekonaniu, że oni są cool i że przed nimi ludzkość mieszkała w jaskiniach…
Dzisiaj już nie ma żadnych ideałów, wzorców piękna, żadnej historii sztuki, która staje się przedmiotem studiów nielicznych dziwaków. Co prawda sztuka zawsze była elitarna, ale przynajmniej ci, którzy jej nie rozumieli, nie uważali się za lepszych i zdawali sobie sprawę ze swojej niewiedzy.



Na temat jednego z moich wcześniejszych postów dostałem „wiadomość” ze stwierdzeniem, że szuka jest niedostępna dla zwykłego człowieka i stąd jest takie podejście ludzi (przynajmniej tak zrozumiałem) do niej. Przecież muzea, galerie wręcz krzyczą „Proszę! Wejdź do mnie! Zobacz coś pięknego…!”, a człowiek w pędzie tego świata, z braku wyedukowanej wrażliwości na piękno i sztukę nie zwraca na to uwagi. Nie posiada własnej potrzeby obcowania z pięknem. Jedyna szuka na którą jeszcze się decyduje to kino…, ale też są to SUPER-IDIOT-HITY, prawdziwe kino nie ma szans na milionową frekwencję, bo za mało krwi, przekleństw, seksu, wybuchów itp. … Potrafi przeżywać nominacje w Wielkim Bracie, poniżające wygłupy jurorów w Idolu, dobrać kolor skóry w komórce, a piękno malarstwa czy klasycznej muzyki, które trwa od wieki wieków jest dla niego bezsensowno stratą czasu…



Teraz wszyscy maluczcy świata połączyli się w jednolity globalny trend konsumpcji masowej. Front ten jest nie do pokonania. Aktywnie walczy z innością, indywidualnością. Wszyscy mają być tacy sami i nie wychylać się. Założenie, że życie jest bardziej skomplikowane, niż się wydaje, rodzi niepohamowana agresję. Prostota życia, brak chęci odczuwania i głębszego myślenia, daje im poczucie bezpieczeństwa. Wszystko, co jest niezrozumiałe, nie ma prawa istnienie, bo nie potrafią, chociaż przyjąć do wiadomości, nie mówiąc już o zrozumieniu, że może być coś, czego nie rozumieją, o czym nie mają zielonego czy czerwonego pojęcia.



Na szczęście, człowiek jeszcze może wyrwać się z koła kultury masowej („kamiennego kręgu”) do swojego własnego, niestandardowego świata. Można dzięki klasycznej muzyce, literaturze, sztuce spotkać się z wielkimi umysłami ludzi genialnych, niespotykanych w naszych miałkich czasach wielkiej technologii, w pokoleniu jedno-komórkowców (plus kciuk, który musi być bardzo wyćwiczony, bo inaczej to „obciach”). Technologii, która swoim blichtrem i rykiem zagłusza prawdziwe przeznaczenie człowieka – bycia samym sobą…



Udało się…



Wciąż realizuję siebie, próbuję tworzyć swój własny świat, nie okłamując samego siebie. Wiem, że Nata jedną, najważniejszą rzecz w życiu muszę ciężko pracować, a nauka, praca projekty, które realizowałem, realizuję i planuję zrealizować są kolejnym etapem (tylko i aż), zdobywaniem kolejnych doświadczeń i uczeniem się życia. Często szukam rozmowy z drugim człowiekiem – jest to bardzo trudne, najczęstsze tematy to, kto kogo jak w pracy, w szkole, na uczelni, ile zarobił i ile wydał, co kupił zaje………. i jak ciężko dzisiaj wyżyć, bo sami złodzieje dookoła… Kiedy opowiadam o swoich zajęciach z dziećmi, o kontaktach z osobami niepełnosprawnymi, którzy zostali przez maluczkich wyrzuceni za nawias społeczeństwa, pytają się mnie ile z tego wyciągam… Nic… Uważają mnie za wariata… Czy tak trudno jest zrozumieć fakt dawania bez oczekiwania niczego w zamian? Czy dziwne jest, że mogą być na świecie „niematerialiści”, nawet, jeżeli nawrócony… z wieloma grzechami w przeszłości…? Ja już wiem, że chęć posiadania pieniędzy szczęścia nie daje, człowiek wpada w amok, chce mieć coraz więcej, kombinuje, kłamie, oszukuje, niszczy cały świat dookoła siebie, aby mieć… Po wielu latach wróciłem do siebie, jestem szczęśliwy i wolny… Mam satysfakcję, że idę swoją drogą i jest to dobry kierunek i mam nadzieję, że będę mógł powiedzieć: To jestem ja, to jest moja pełna wypowiedź artystyczna, to jest moja wizytówka…



Bądźcie inni!



Nie powiększajmy tłumu szaraków, nie traćmy czasu na to by się dowiedzieć ile par butów ma Madonna czy ile kolczyków i gdzie ma Michał Wiśniewski. Poznawajmy jak najwięcej z tego, co stworzyła ludzkość przez wieki swojego istnienia. Tylko to może nas uratować od powrotu do prymitywu… Nie bądźmy dodatkiem do maszyn, które sami stworzyliśmy. Poznawajmy niepowtarzalność samych siebie!!!



Tego Wam z całego serca życzę w Nowym Roku.

Dłonią dotykam młodych pąków świerczka
przystrojonego w domu moich snów
czuję palcami zapach jego igliwia
bo tak musi być, już święta
myślę i pamiętam...
(dla Kasi)

W samotni moich myśli ostatni wiersz w tym roku klecę
z tych słów ostatnich, co gdzieś zapomniane
jeszcze raz wracają w niewypitym szampanie,
w nietrzymanym szkle, w tańcu niewytańczonym, w kwiecie
nigdy niedanym tej lub tamtej dziewczynie,
w pieśni, co niewybrzmiała zawsze za mną ginie.
Odrzucam słowa, co pomiędzy wierszami pozostaną na wieki,
a winne być wreszcie w niepamięć zagnane.
Zostają w przeszłości jak w sztambuch wpisane,
jak jakieś obce, jakieś nie byłe, znane jak kraj daleki,
dla nich istnieje miejsce w kurzu i w pyle,
gdzie zapomniane przystaną, jak my - tylko na chwilę.

Pozdrawiam wszystkich przyjaciół, znajomych i nieznajomych, kolorowych świąt i spokojnego Nowego 2009 Roku!











zapraszm na zakończenie roku z moimi obrazami


Gdzieś w bezpiecznym zamknięciu
na horyzoncie siatkówki
w objęciach rzęs, poszarpanych
skrzeniem kolorowych objawień,
zatrzymane w pół oddechu, z niedowierzaniem,
zapachy nagich drzew, jezior i kobiet,
ciepły deszcz nieskrępowanych wrażeń
od buńczucznie brudnych opuszek
przez dumnie zarośnięty tors i dalej,
z każdym szczerym dotykiem;
słaba myśl - jestem - z flagą victorii
pośród burzy mózgów
galerie przekonań i wiary,
i ja - w dowoli leśnych perspektyw
rześki i syty, bez skórzanych przegródek
przyklejonych ciepłym płaczem do ciała;
tyle radości pod zmrużoną powieką...