sobota, 24 stycznia 2009

sztuka dla początkujących...



Prawdą jest, że artystyczne widzenie świata, jest wewnętrznym widzeniem twórcy, a widz, który nie zdobędzie się na artystyczne spojrzenie na jego dzieło, nie może tego dzieła zrozumieć… Konieczny jest do tego wspólny język porozumienia, opierający się na subtelnym rozbudzaniu intuicji w obliczu natury i sztuki… Głoski owego języka, to symbole, znaki plastyczne „pisane” przez twórcę a „odczytywane” przez odbiorcę. Nie chodzi tutaj o widzenie ale odczytanie tego co czuje, co chce przekazać artysta…

Wiem, że w dzisiejszych czasach wielu pseudo malarzy nie chce nic przekazać poza informacją „kup mój obraz” (a ramę dostaniesz gratis…). Załóżmy, że oglądamy obrazy twórców, którzy mają duszę…

Sztuka – mimo całej swej różnorodności i bogactwa, mimo rozwoju i postępu, wspiera się na niewzruszonych zasadach obowiązujących zarówno dziś jak i sto tysięcy lat temu…
Ksawery Dunikowski

Powtórzę kolejny raz: prawdziwa sztuka nie jest naśladowaniem,
ale odkrywaniem rzeczywistości. Jest interpretacją artysty.
Dlatego uważam, że w sztuce (czytaj: malarstwie), nie da się już nic więcej „wymyśleć”, wszystko już zostało powiedziane (czytaj: namalowane) a później jeszcze wielokrotnie powtórzone. Ważna jest indywidualna interpretacja artysty. On „opowiada” temu, kto będzie jego obrazy oglądał.
Ile jest wierszy o miłości, samotności, strachu czy śmierci? Tysiące!!! Więc dlaczego jak maluje słoneczniki, które bardzo lubię albo Strzechę Akademicką, ktoś zarzuca mi, że się powtarzam, że już wielu to namalowało? I tutaj jest właśnie problem w rozumieniu sztuki… Zachód słońca nie jest równy zachodowi słońca… Słoneczniki – słonecznikom, choć ten sam tytuł, choć ten sam motyw… Na pewno inne „głoski”… Warto się w nie wczytać, aby je zrozumieć…

Paulo Coelho zapytany kiedyś dlaczego w swoich książkach o tym, co już wielokrotnie zostało powiedziane, odparł, że jeśli wszystko już zostało powiedziane, a jest choć jedna osoba, która nie zrozumiała, warto kolejny raz wszystko od początku opowiedzieć – „Mozę moja interpretacje zrozumie…?”.

Tymi słowami można wytłumaczyć tak częste sięganie wybitnych współczesnych twórców do tradycji. Tak zwane „wolne kopie” starych mistrzów. O zmianach decyduje jedynie interpretacja, która kształtuje wszystko na nowo. To udowadnia jak elastyczna jest rzeczywistość…

Tak więc zacznijmy wszystko od początku…
Od „głosek” w obrazach. Od mowy kształtów i barw.

Elementarne składniki obrazów…

Bez względu jaki obraz mamy przed sobą, nie znajdziemy na nim więcej niż trzech elementarnych składników: linii, plamy i koloru. Elementy te przekształcone w różnorodny sposób stanowią o wyrazie obrazu. Teoretycznie w naturze linie i plamy nie występują. Są natomiast przedmioty, postacie czy kolory… Nasze oko widzi je jako plamy i tak przedstawia je artysta na obrazie. Barwne płaszczyzny. Linie, które widzimy SA tylko granicami tych plam. Są elementem konstrukcyjnym naszego widzenia. Mówimy: linia horyzontu, ale widzimy po prostu horyzont… Mówimy: piękna linia samochodu, ale to po prostu samochód ma taki kształt…
Plama w obrazie, szczególnie mocno akcentowana jak u impresjonistów, zaciera rdzeń lini, „rozpyla” kształty, co wywołuje swoisty urok przez wrażenie ruchu i zmienności. Na ogół przewaga plamy nad linią w obrazie daje w efekcie wrażenie miękkości i ruchu, podczas gdy linia sugeruje konkretność statyczność (na ogół!).

Trzeci element, czyli kolor w obrazie opiera się przede wszystkim na kontraście, na oddziałowywaniu na siebie par kolorów dopełniających. Owo dopełnienie związane jest z reakcją na bodźce naszego oka. Gdy wpatrzycie się w czerwoną kartkę papieru i przeniesiecie wzrok na białą ścianę, to zobaczycie przez moment zieloną plamę… W taki sam sposób dopełniają się w naszym oku błękit z pomarańczem i żółty z fioletowym.

O tym, że czerwień, błękit i żółcień, to trzy podstawowe kolory niemożliwe do otrzymania z żadnych mieszanek, wiedzą chyba wszyscy. Jednak ważne są jeszcze trzy kolory pochodne: zielony, pomarańczowy i fioletowy. Zieleń – mieszanka żółci z błękitem, pomarańcz – czerwieni z żółcieniem a fiolet – czerwieni z błękitem. W sumie sześć kolorów, które stanowią tzw. Widmo światła białego, znane przez wszystkich jako tęcza…

Wszystkie inne barwy są ich odcieniami. Pozostaje jeszcze biel i czerń używane w malarstwie ale w naturze nie występujące… Czerń jest po prostu brakiem koloru a biel złamaniem (połączeniem) wszystkich kolorów…

Warte uwagi są brązy (kolory ziemi), sprawiają wrażenie oddzielnej grupy barw, ale są one tylko czerwienią z odchyleniem do fioletu i pomarańczu…

Cezanne – Czarny Zamek (zdjęcie u góry) – skomponowany na najprostszym kontraście pomarańczu z błękitem i czerwieni z zielenią…

Nie zawsze obrazy są malowane w tak czystych kontrastach. Kontrasty można przesuwać tak, że pomarańcz kontrastuje z brązem, błękit z żółcieniem a fiolet z czerwienią…
cdn ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz