poniedziałek, 8 grudnia 2008

Malarstwo to układanie obrazów w głowie i przelewanie je na płótno, wówczas obraz jest naszą cząstka. Reszta to kopiowanie…

Przychodzą do mnie często z prośbą o portret, przynoszą zdjęcia… najgorsze jakie mogą być – dowodowe, zupełnie bez życia… Czasami wiele dni muszę przechodzić aby poukładać sobie takie zdjęcie w głowie. W końcu siadam do płótna, maluję - każdy kto maluję zna uczucie, kiedy wie, że jest dobrze, jest ta wewnętrzna emocja, mrużę oczy i godzinami mógłbym patrzeć na taki obraz, czując, że jest to naprawdę mój… Zadowolony z końcowego efektu werniksuję i odkładam na haczyk. W dzieciństwie miałem często sen, że mieszkam w pokoju w którym wiszą obrazy moich myśli… Wówczas ten pokój też jest moją cząstką…

Za kilka dni przychodzi ktoś po odbiór portretu, ciężko rozstawać się z kawałkiem swoich myśli, pocieszam się tym, że kogoś innego będzie cieszył mój obraz… Zdejmuję z haczyka i słyszę: „Ależ proszę pana, jedno oko jest trochę wyżej niż na zdjęciu!!!”

Marzenie: rozwalam obraz na jego głowie – tak jak na filmach…

Realnie: Oddaje zdjęcie i proponuję, żeby zrobił sobie ksero…

O mnie: W swoim życiu osiągnąłem stan, w którym mam świadomość posiadania pewnej bazy, na której mogę śmiało budować swoją twórczość. Dążyć do tożsamości wewnętrznej… Nie mogą firmować swoich twórczości nazwiskiem, jestem zwykły „Jan Nowak” i z tego się cieszę…

Szczęście to...
nie mieć nic
i zdawać sobie sprawę
z tego
ile to daje
możliwości...

Wielu artystów, szczególnie młodych, popełnia błąd, starając się wmontować w ludzką wyobraźnię na podstawie ich upodobań. Sprzedają w ten sposób swoją spontaniczność, redukują odwagę i wydłużają dojrzewanie…

Na szczęście istnieje inna Droga: szalony, zwariowany i niepokorny artysta, nieprzejmujący się owymi ograniczeniami. Sukces przynosi podjęte ryzyko, odwaga. Bardzo ważne jest akceptacja tego co się wówczas robi, dajesz z siebie wszystko, jesteś nieprzewidywalny.
„Szalony, zwariowany czy niepokorny artysta” to nie znaczy, że muszę biegać z puszkami farby po pracowni i chlapać na płótna, to może być pewien rodzaj przełamywania stereotypów, czasami kreska, plama czy kolor…

O mnie: Jeden z „krytyków” powiedział, że uprawiam poezję malowaną. Bardzo mi się to spodobało, bo pierwszym moim marzeniem zawsze było zostać pisarzem i poetą… Moje obrazy ponoć są dość literackie a moje wiersze dość impresjonistyczne… Każdy mój obraz jest zaproszeniem dla widza do opowiadania a wiersz do układania sobie obrazów w myślach…
Kruk
- Najpierw trzeba szeroko rozpostrzeć skrzydła, potem pomachać ze trzy razy na próbę, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku, a potem…
- Ale ja nie mam skrzydeł – przewał łoś
-Aaaaa – zmieszał się kruk
- Ale mam bogatą wyobraźnię. Może wystarczy jak sobie wyobrażę, że mam skrzydła…? – dodał w pośpiechu łoś…

Smak mojego nieba: marcepan…

Potrafię wyobrazić sobie, że mam skrzydła… one pozwolą mi dokonać jeszcze wiele rzeczy. Poza tym, moje życie cały czas się pisze, a ponieważ jestem malarzem i bywam poetą, robię to w formie obrazów i wierszy, piszę tez prozę ale jeszcze bez odwagi, do szuflady, mam też w Glowie kilka dramatów scenicznych…

To jest czas, w którym trzeba walić młotem, jak powiedziałby Wyspiański…

Napisałem monodram…

Napisałem do tego przedstawienia tekst piosenki…

Do tego powstaje 11 obrazów…

Cały projekt to trylogia: Słowo, obraz, muzyka…

Tekst piosenki, nie mam jeszcze muzyki, u wszystkich, którym go dałem pewnie się już zakurzył, może ktoś z was będzie miał jakiś pomysł…

I.
Daremnie wciąż przed siebie, idziemy, upadamy
Przez życie na oślep brnąc, szukamy, czekamy
I krzyczę przez urwany sen niemym pytaniem
Gdzie kończy się świat
A gdzie się zaczyna?

Ref.
W ramie uwięziony świat
Krocząca głucho zdeptana idea
Wśród tłumów samotny jak
W pajęczynę wplątane marzenia
Po płótnie wędruje tęsknota
Gdzie ziemia moja daleka?

II.
Zygzakiem płynąc pod wiatr, żyjemy, umieramy
Na falach naszych złudzeń, płyniemy, toniemy
I krzyczę przez morza szum niemym pytaniem
Gdzie kończy się życie
A gdzie się zaczyna?

Ref.
W ramie uwięziony świat…

III.
W jej oczach widzę blask, marzenia, pragnienia
W jej głosie nuta gra, szczęścia, spełnienia
I krzyczę czekając na jej gest niemym pytaniem
Gdzie kończy się nadzieja
A gdzie się zaczyna?

Ref.
W ramie uwięziony świat…

Ostatni obraz: Moja interpretacja ikony (bardzo klasyczna lecz…), na prezent…

Co roku o tej porze, na św. Mikołaja, maluję ikonę… kilka nieprzespanych nocy i resztki złota na rękach… i jeszcze ta alergia…

Moje ręce bardzo spontanicznie reagują na farby olejne… wysypką, pękaniem, łuszczeniem, wysuszaniem… Ktoś mi kiedyś powiedział, że prawdziwa sztuka rodzi się w cierpieniu… Czy używając rękawiczek alergicznych też będzie prawdziwa?

O mnie: Jestem zodiakalnym lwem, moim znakiem w innej kulturze jest smok… Dla mnie osobiście nie ma to żadnego znaczenia, może tylko tyle, że polubiłem te dwa symbole. Smok jest w moim „logo” a lew pojawił się na okładce mojego pierwszego amatorskiego tomiku poezji pt. „Lwitacja” . reszty nie ma, jestem tylko ja i moja tożsamość wewnętrzna…

Po maratonie z ikoną powinienem iść szybciej spać, ale się już chyba przestawiłem… Teraz w nocy nie będę mógł zasnąć, a w dzień nie będzie na to czasu…

Czy słyszał ktoś, że powodem śmierci było niewyspanie…?

Pozdrawiam Mati

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz